Czwarte świadectwo - Maria
Moja znajomość Św. Charbela jest kilkuletnia. Wybrałam Go sobie jako opiekuna patrona swojego życia, które naznaczyła choroba nowotworowa (9 lat). Modląc się do Niego, prosiłam o wstawiennictwo w trudnych sprawach oraz o opiekę i potrzebne łaski.
Był ze mną w czasie badań – kiedy strach mnie paraliżował i próbował górować, wtedy Św. Charbel wyciszał, uspakajał, wlewał nadzieję i dawał pokój sercu. Modliłam się nowenną i nadal to czynię (od poniedziałku do następnego wtorku, a do końca tygodnia odmawiam pozostałe modlitwy do Św. Charbela i tak w kółko). Poza tym staram się wszystko czytać co jest dostępne na rynku. Obiecałam Św. Charbelowi, że pojadę do Libanu i podziękuję mu osobiście za Jego opiekę i wstawiennictwo u Boga.
Spełniło się moje marzenie biorąc udział w tej nadzwyczajnej pielgrzymce, która w pewnym stopniu była zagrożona gdyż cierpiałam na „rwę kulszową”. Intensywnie się ratowałam chodząc na zabiegi rehabilitacyjne, „kłóciłam się” ze Św. Charbelem, że nie czyni cudu, bym mogła sprawna pojechać. Ryzykowałam – zabezpieczona lekami przeciwbólowymi znalazłam się w Libanie.
Kiedy w drugim dniu pielgrzymki pełna obaw czy dam radę dotrzeć po tych wysokich kamiennych schodach do pustelni św. Charbela. Kiedy zostałam na samym końcu, przywoływałam św. Charbela o pomoc. Dotarłam do pustelni i tam zdjęto mi ten ból i chorobę. Od tej pory z minuty na minutę było lepiej – została uzdrowiona. Zostałam ten dzień w Annaja – chciałam „pogadać” sobie ze Św. Charbelem.
Po powrocie czekały mnie badania w Instytucie Onkologii w Gliwicach potwierdzające lub wykluczające zmiany w nadnerczu (guzek) czy powiększają się i czy będzie konieczna operacja. Badania – rezonans magnetyczny i inne przeprowadzone były 3 października . Wyniki są bardzo dobre. Dzięki Bogu i wstawiennictwu św. Charbela.